poniedziałek, 23 maja 2016

Bezrybna wegańska pasta "z makreli"

Hej!

Naszła mnie ostatnio straszna ochota na pastę z makreli. Spacerując między półkami lodówkowymi w sklepie, chwyciłam za opakowanie i partyzancko wykonałam zdjęcie składu produktu. W domu otworzyłam je i uznałam, że przerobienie tego przepisu na wegański nie może okazać się trudne - w oryginale takie smarowidło to w przeważającej części olej utwardzony. Wyzwaniem stało się więc nie zastąpienie ryby, ale całej masy tłuszczu. Ale to przecież żaden kłopot! Ostatecznie moja interpretacja popularnej pasty wyszła doskonale - musicie spróbować!



Bezrybna wegańska pasta "z makreli"




Składniki:

- kostka tofu wędzonego
- 2-3 płaty nori
- łyżeczka białej pasty miso (opcjonalnie)
- 1-1,5 łyżeczki sosu sojowego
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- łyżeczka musztardy
- 2 łyżeczki wędzonej papryki w proszku


Przygotowanie:

Owinięte w arkusz nori tofu kładziemy na talerzyku wyłożonym kilkoma warstwami ręcznika papierowego, całość również przykrywamy ręcznikiem papierowym i przyciskamy ciężkim przedmiotem (u mnie najlepiej sprawdza się dwutomowa Psychologia Akademicka) na około godzinę. W połowie tego czasu, jeżeli ręcznik jest bardzo mokry, można go zamienić na świeży.
Pozostałe nori moczymy przez chwilę w niewielkiej ilości wody (wodę pozostawiamy na później), po czym rozcieramy je na papkę. Z sosu sojowego, pasty miso, wędzonej papryki oraz rozdrobnionych glonów przygotowujemy marynatę. Mieszamy z pokrojonym w kostkę tofu i pozostawiamy na co najmniej dwie godziny. Po tym czasie umieszczamy wszystkie składniki w blenderze, dolewając dwie łyżki wody z moczenia nori. Blendujemy do uzyskania gładkiej konsystencji.



Smacznego!

sobota, 26 marca 2016

Wegański paj jabłkowy

Hej! 

Jako niemiłośniczka ciastowego przesłodzenia, muszę z przykrością stwierdzić, że w moim kuchennym repertuarze próżno szukać wielkanocnych mazurków "srurków". Głownie dlatego, że tradycyjny kajmak to dla mnie cukrowy zabójca smaku. Nie chciałabym urazić tym niczyich uczuć kulinarnych, dlatego nie rozpisuję się dłużej...

Krótko i na temat. W tej kwestii zgodzimy się chyba wszyscy - polskie jabłka ponad wszystko!


Wegański paj jabłkowy na kruchym cieście dyniowym


Składniki: 

- 1,5 szklanki mąki pszennej
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 100 g wegańskiej margaryny do wypieków
- 3 czubate łyżki cukru
- 5 łyżek puree dyniowego

- 4 duże kwaśne jabłka 
- cynamon (do smaku, ja lubię duuużo)
- cukier (również według uznania - tu preferuję raczej niewiele :D)

Przygotowanie: 

Mąkę przesiewamy do dużej miski, mieszamy z cukrem i proszkiem do pieczenia, siekamy z zimną margaryną, po czym dodajemy puree z dyni i zagniatamy na gładkie ciasto. Całość owijamy folią i odkładamy do lodówki.  
Moje dyniowe puree to jeszcze jesienny samorób, który hektolitrami pomroziłam w "kebab boxach", ale możecie je też kupić w formie zapuszkowanej. 





Zabieramy się za jabłka - obieramy, wykrawamy gniazda nasienne, dzielimy na ćwiartki, a następnie kroimy każdą z nich w plasterki o kilkumilimetrowej grubości. Wrzucamy do garnka, podlewamy dwiema łyżkami wody, dosładzamy i przyprawiamy cynamonem. Prażymy jabłka na średnim ogniu. (Tutaj również możecie skorzystać ze słoikowego gotowca.)

Piekarnik nagrzewamy do 190C. Z kuli ciasta oddzielamy 2/3. Wyklejamy nim starannie formę do tarty, tak, by utworzył się rancik ok 0,5 cm wyższy od brzegu blachy i nakłuwamy je widelcem. Wstawiamy do piekarnika na ok 15 minut, do podpieczenia. Po tym czasie na spód wykładamy jabłka, a pozostałe ciasto rozwałkowujemy cienko, kroimy w paski i układamy kratkę na wierzchu warstwy jabłek. Pieczemy przez kolejne pół godziny, z grzaniem góra-dół.

Gotowe ciasto posypujemy cukrem pudrem.

 

Smacznego!

 

piątek, 26 lutego 2016

Makaron z Portobello w sosie tymiankowym


Sesja zdana. Życie odzyskane! Znowu jest czas na gotowanie, chociaż dzisiejszy przepis do czasochłonnych zdecydowanie nie należy. Możecie go wypróbować, gdy tylko macie wolne 20 minut (plus - no ile Wam tam potrzeba na zjedzenie? ;))

Dlatego proszę o uwagę, bo oto przed Państwem jedno z moich ulubionych par kulinarnych - Portobello i tymianek... Niebo!


Makaron z Portobello w sosie tymiankowym



Składniki:

- 300 g makaronu (u mnie kwiatko-grzybki przywiezione przez babcię z Włoch, ale kształt nie ma znaczenia! :P)

- 400 g kapeluszy pieczarek portobello
- 1/2 niewielkiej cebuli
- 200 g naturalnego serka topionego
- 150 ml bulionu warzywnego lub grzybowego
- kilka gałązek świeżego tymianku
- masło lub olej do smażenia
- sól i pieprz do smaku




Przygotowanie:

Pieczarki kroimy w plasterki i wrzucamy na patelnię z rozgrzanym tłuszczem. Smażymy na średnej mocy palnika, tak aby grzyby miękły, ale nie przyrumieniały się. Podczas smażenia doprawiamy solą i pieprzem. Cebulę kroimy bardzo drobno, w kostkę. Dorzucamy do miękkich grzybów. Pozostawiamy na moment do delikatnego zeszklenia, a następnie zalewamy całość bulionem. Doprowadzamy do wrzenia. (Ten moment będzie idealny, aby do gotującej się wody wrzucić makaron - wszystko będzie gotowe równocześnie). Na patelnię dodajemy serek topiony i rozprowadzamy dokładnie w gorącym bulionie z grzybami. Całość wykańczamy świeżym tymiankiem. Obrywamy listki przesuwając palcami po łodydze "pod włos" ;) Zmniejszamy moc palnika, przykrywamy całość pokrywką i dusimy przez chwilę - do momentu, gdy makaron będzie al dente. Po odcedzeniu makaronu, przekładamy go na patelnię i dokładnie mieszamy z sosem.


 

Smacznego!

czwartek, 7 stycznia 2016

Klopsiki z tofu w paprykowym sosie


Noworoczny atak srogiej zimy wciąż nie odpuszcza... Nawet wyprawa do sklepu, do którego dojście zajmuje mi 30 sekund urasta do rangi wyzwania graniczącego ze śmiertelnym niebezpieczeństwem zamarznięcia, albo ześlizgnięcia się na lodzie z powierzchni Ziemi.
Całe szczęście składniki na obiad miałam w domu. I to jaki obiad... Wędzony smak delikatnie pikantnego sosu to wszystko czego nam trzeba tej zimy! Przepyszny, rozgrzewający i do tego niesamowicie łatwy w wykonaniu. Typowy "comfort food". Szczególnie do spróbowania zachęcam wszystkich dotychczasowych antyfanów tofu. Od dzisiaj spojrzycie na nie w całkowicie inny sposób!

Przedstawiam...

Wegańskie "Klopsiki babuni" w sosie paprykowo-pomidorowym

 Składniki: 

- 250g tofu

- 1 łyżka nieaktywnych płatków drożdżowych 

- 1/3 szklanki bułki tartej

- 2 łyżki sosu sojowego

- 2 łyżeczki ostrej musztardy

- 2 łyżeczki majeranku

- 1 łyżeczka wędzonej papryki

- 1 łyżeczka suszonego czosnku

- pieprz i sól (najlepiej sól wędzona) do smaku

 

(Sos)

- 1 duża papryka

- 1 niewielka cebula

- 2 ząbki czosnku

- puszka pomidorów

- 2 łyżki wędzonej papryki

- 0,5 łyżeczki chilli 

- 2 łyżki oliwy

- pieprz, sos sojowy i oregano do smaku 


Przygotowanie:

(Jeśli, tak jak ja, planujecie zjeść klopsiki z ryżem - można go nastawić już teraz. Na pewno zdążycie przygotować całość, zanim się ugotuje)


Kostkę tofu rozdrabniamy widelcem, dodajemy pozostałe składniki i dokładnie mieszamy całość (najszybciej i najłatwiej jest zrobić to dłonią). W wilgotnych rękach formujemy pulpeciki (ja najbardziej lubię te malutkie - na jeden kęs) i odstawiamy na bok.

 

W tym czasie zaczynamy przygotowywać sos. Cebulkę i paprykę kroimy w kostkę i z dodatkiem oliwy dusimy w małym garnuszku, do czasu aż cebula się zeszkli, a papryka będzie dość miękka. Pod sam koniec dodajemy posiekany czosnek, podsmażamy przez minutę, a następnie dodajemy pomidory z puszki. Podgrzewamy całość na wolnym ogniu razem z przyprawami, często mieszając.

Rozgrzewamy patelnię i smażymy klopsiki na oleju na złotobrązowy kolor.

Gotowy sos miksujemy blenderem ręcznym.

   

Klopsiki najlepiej smakują z ugotowanym na sypko czerwonym i brązowym ryżem.

 

 

Smacznego!

M.